Temat: Poświęcenie czy nieodpowiedzialność?
Nigdy nie przypuszczałbym, że zarejestruję się na tym forum, ale niejako zmusiła mnie do tego sytuacja z piątku (13.01.07), której wspomnienie do dziś powoduje u mnie złość i drżenie rąk. Zaznaczam, że jestem zawsze sympatykiem Czanieckiej OSP, a przez jakiś czas byłem nawet jej członkiem, więc jakieś zawiści czy coś innego nie wchodzi w grę.
Otóż byłem w ów piątek świadkiem następującego zdarzenia. Jadę do domu po pracy (do Czańca od krzyżówki). Przejechałem most na przekopie i widzę, że ul. Bukowską do skrzyżowania z Kard. K. Wojtyły (pod kościołem) z dużą prędkością zbliża się samochód osobowy (srebrny metalik, opel corsa lub coś zbliżonego wyglądem). Auto ostro wchodzi w zakręt w prawo pod górkę gdy przez drogę główną tuż nad skrzyżowaniem przebiega dziecko wracające ze szkoły. Jak się udało nie potrącić tego dziecka nie wiem do dziś... tym bardziej że tylnym kołem samochód zachacza nawet pobocze. Gdy ja przejeżdżałem dziecko to chyba jeszcze nie bardzo wiedziało co się stało, bo minę miało ni to zdziwioną ni przestraszoną. Ja jednak patrzyłem na nie z ulgą.
Jednak to nie koniec popisów naszego "bohatera" - kierowcy srebrnego auta. Na górce doszło do jeszcze jednego spektakularnego popisu umiejętności i baraństwa tego człowieka. Wyprzedzanie na trzeciego, na skrzyżowaniu, na przejściu dla pieszych, przy ograniczeniu prędkości do 40 km/h. Wyprzedzany kierowca auta dostawczego musiał zjechać na plac pod ludowym (dobrze że miał gdzie, bo zwykle jest tu zawalone parkującymi samochodami). A napewno zjeżdżać nie chciał, bo zaraz za szaleńcem (a jeszcze przede mną) włączył się spowrotem do ruchu. Wyjechałem więc z za zakrętu i patrzę co się będzie działo. Myślę sobie: jakiś wariat - przedstawiciel handlowy, albo jakiś synek tatusia, który ma innych w d***. Jakież było moje zdziwienie, kiedy auto zajechało pod strażnicę a z niego wypadł młody człowiek, który pobiegł do garażu. Kilka chwil później wóz bojowy OSP Czaniec wyjechał na akcję, jak się później dowiedziałem, gaszenia stodoły.
Nie zadam pytań retorycznych: czy życie innych ludzi w tym dziecka jest warte akcji gaszenia stodoły? i czy strażakowi jadącemu do akcji prywatnym, nieoznakowanym samochodem wolno na drodze zachowywać się z ryzykiem większym niż niejeden pojazd uprzywilejowany?
Zadam tylko jedno pytanie:
Czy tak się bawi czaniecka OSP???
Jeśli odpowiecie negatywnie, liczę, że będzie to jednoznaczne z zdyscyplinowaniem tego a może i innych druhów.
Pozdrawiam i życzę nudy w 2007 roku (choć początki dość ciekawe...)