Wracając do tematu...
Mam jedno pytanie do wszystkich, którzy krytykują, potępiają, poprawiają, ustawiają. Ile razy w tym tygodniu pomodliłeś się w intencji swojego proboszcza, wikarego, organisty???
Oni są tacy sami jak my. W końcu Bóg nie zesłał ich z nieba, ale powołał z pośród nas. Mają podobne problemy, słabości, pokusy. Jedyna różnica jest w tym, że nam jest łatwiej schować się między domami, w rodzinach. Oni niestety muszą być cały czas na świeczniku.
U mnie, jak co roku od dłuższego czasu, po kolędzie był proboszcz. Siadł, pogadał, wypił kielicha (szt. 1) i poszedł dalej. Kolendę skończył trzeźwy. A co do pewnych haseł i zachowań - starych ludzi się nie zmieni - twój dziadek, albo babcia nie mają złych (twoim zdaniem) nawyków.
A co wy myślicie, że organista nie chciałby dostawać miesięcznej pensji i nie musieć łazić po domach i prosić się was o kasę? Napewno by wolał. Tylko teraz pomyślcie sobie ile chcielibyście za taką robotę miesięcznie zarobić (pełna dyspozycyjność, praca głównie wtedy gdy wszyscy świętują), przemnóżcie to razy dwa (koszty pracodawcy - podatki, ZUS), dodajcie płatny urlop, świadczenia socjalne i podzielcie tą sumę przez liczbę niedziel i świąt w miesiącu (liczmy 5) i powiedzcie czy jesteście w stanie dać tyle więcej na składkę. Tak! Oczywiście, że jesteście w stanie, ale nie dacie, albo dacie pierwszy miesiąc a później przejdziecie nad tym do porządku dziennego. Więc nie dziwcie się teraz, że proboszcz nie chce zmienić organiście umowy, która była zawarta w innych realiach ekonomicznych, politycznych i obyczajowych. Takie triki to może ćwiczyć nowy proboszcz z nowym organistą.
Co do tematu klasztorku nad którym zachwycała się bodajrze dusia (przepraszam jeśli się mylę) jest jedno, ale każdy zakon dysponuje finansami w całości jako zakon. Jeśli jakiemuś klasztorowi brakuje, do dostaje od tego, któremu zostaje. Poza tym klasztory mają więcej i większych darczyńców indywidualnych, chociażby przez zakres swego działania. Zakonnik nie ma nic swojego (bo składa śluby ubóstwa - w przeciwieństwie do ks. diecezjalnych), ale używa wszystkiego. Potrzebuje na żyletki, dostaje żyletki. Potrzebuje płaszcz, dostaje płaszcz. Potrzebuje jechać, dostaje zakonny samochód prosto od mechanika z pełnym bakiem i kasę na tankowanie. Potrzebuje zmienić okna w pokoju, przychodzi ekipa i zmienia. Nie porównujmy więc rzeczy nieporównywalnych.
Co do rady parafialnej to z tego co wiem to figuralna rada jest, bo być musi. Jeden z nielicznych zarzutów jaki mam do naszego proboszcza to fakt, że otacza się złymi doradcami. A Ci Go robią na każdym kroku.
Pozdrawiam i udanej kolendy życzę wszystkim, którzy jeszcze nie mieli, a wszystkim życzę żeby nowy proboszcz nie był gorszy od obecnego...