Panie Tadeuszu
Będę na Pana głosował, więc proszę nie odbierać tego jako krytykę, tylko chęć zwrócenia uwagi na kilka rzeczy.
Pana najświeższa opinia na temat zdarzenia jest szlachetna i chrześcijańska, niestety według mojej skromnej opinii, nie przynosi żadnych pozytywnych efektów.
Po pierwsze, jeżeli mówi się A, to wypada zdążać aż do końca alfabetu i być konsekwentnym. Po drugie, proszę się nie przejmować "opieszałością" naszych służb, prędzej czy później sprawa zostanie wyjaśniona zgodnie z literą prawa, bo tak musi być. Opisany przez Pana czyn raczej będzie zakwalifikowany pod art. 67 kodeksu wykroczeń - pozornie wygląda to troszkę niefortunnie, no ale kto znajdzie lepszy przepis karny oprócz art. 119 kodeksu wykroczeń, a tym bardziej cokolwiek lepszego w kodeksie wyborczym, podkreślam: przepis karny(!), to mu serdecznie pogratuluję znajomości prawa i umiejętności poprawnej kwalifikacji. Po trzecie, wykroczenie z art. 67 k.w. jest ścigane z urzędu, nie na wniosek pokrzywdzonego, więc tak czy inaczej nie można "się wycofać". Kradzież/przywłaszczenie są <wnioskowe>, tylko wobec osoby najbliższej. Po czwarte...
Jeżeli ten młody człowiek stwierdza, że "nie wzrusza go to", to najwidoczniej przez całe życie będzie tak postępował. Bo przecież wszystko do tej pory może załatwić za niego tatuś, czyż nie? Załatwić mu pracę, załatwić mu sprawę z wykroczeniem, załatwić mu to i owo. A my będziemy przebaczać i machać ręką, bo szkoda zachodu. I w myśl przyszłej współpracy. Nie potrafił po prostu przeprosić i oddać materiałów, do tego miał gdzieś ewentualne konsekwencje za popełniony czyn.
Wie Pan, co ja zrobiłbym w takiej sytuacji? Zadzwonił/przyszedł do Komisariatu; "Co tam słychać w mojej sprawie, jakie działania zostały podjęte, jacy świadkowie przesłuchani, wiemy coś o sprawcach?" itp. Jeżeli sprawa ostatecznie nie zakończy się zastosowaniem środka karnego wobec sprawcy: mandat lub wniosek o ukaranie, odwołałbym się. Nie żeby się mścić, tylko żeby przeciwdziałać kolejnym takim występom. Trzeba czasem najpierw zastosować kijek, żeby później marchewka lepiej smakowała.
Tryb wyborczy? Można spróbować dostarczyć pismo do Sądu Okręgowego, chociaż nie widzę przed tym wielkich perspektyw (waga sprawy i jej wpływ na kampanię wyborczą), z drugiej strony... kto wie, może akurat Sąd zdecyduje o pociągnięciu do odpowiedzialności komitet stosujący takie metody? Przyjmuję oczywiście, że sytuacja wyglądała dokładnie tak, jak Pan to opisał i jak potwierdził świadek, Pan Sławomir.
Powodzenia.