W końcu zostały w cywilizowany sposób wyartykułowane poglądy.Cieszy mnie to niezmiernie.
Zacznijmy od początku, władza boi się utraty władzy. Stwierdzenie mało prawdopodobne. Po pierwsze mieszkańcy nie są zbytnio zainteresowani kto nimi rządzi. Obawiam się, że połowa mieszkańców naszej gminy nie wie kto jest wójtem a 70% nie wie jak wygląda. Po drugie ludzie patrzą na to co nowego w gminie powstaje i to ich najbardziej interesuje.
Oczywiście, że każdy obywatel mający prawa może być wójtem, posłem czy radnym. Jeżeli ma takie zakusy musi się czymś wykazać. W skali globalnej kandydatów wystawiają partie. Tu zaczyna się pierwszy problem. Partie walcząc o władzę nie współdziałają ze sobą tylko się zwalczają. Wystarczy włączyć telewizor i natychmiast widzimy kabaret. Niestety SNG naoglądało się zbyt wiele telewizji i przyjęło taką właśnie taktykę.
Społeczeństwo obywatelskie buduje się u podstaw, czyli w najmniejszych ośrodkach administracyjnych. tu "wielka" polityka nie ma sensu i przynosi jedynie szkody. Dlaczego? Ponieważ ludzie w "wielką" politykę nie chcą się angażować. Telewizja skutecznie ich z tego wyleczyła. Dają temu wyraz w frekwencji wyborczej.
Drugą sprawą jest uzyskanie mandatu radnego. W poprzednich wyborach największą liczbę głosów uzyskał Tadeusz Wawak (886 głosów) co jest wynikiem imponującym zważywszy na ilość osób uprawnionych do głosowania.
Mnie jednak najbardziej interesują Kobiernice. U nas dla porównania Adam Sopiak uzyskał 644 głosy a Ignacy Kocemba raptem 378.
W poprzednich wyborach ludzie tworzący obecnie SNG przyjęli dwie taktyki. Pierwszą z nich było dziwne obietnice takie jak powstanie pierwszego bankomatu w Kobiernicach (bankomat był od lat), czy możliwość wprowadzenia w sklepach wypłaty gotówki przy płaceniu kartą, która też od lat istniała. Wymyślili też sortownię śmieci. Na ten temat pisałem wiele razy. Pozostałe obietnice żywcem zerżnęli z planu gminy.
Drugą taktyką był atak na przeciwnika. Dzisiaj po czterech latach pozostał tylko atak. Z konkretnych inicjatyw nie zrobili nic. Nie dziwi mnie więc atak Ignaca na Adama Sopiaka. Wszak Sopiak miał dwa razy więcej głosów w wyborach niż Iganc.
Dochodzimy więc do sedna. Przed poprzednimi wyborami przestrzegałem przed Ignacem i jego poplecznikami twierdząc, że nie mają oni chęci i zdolności współdziałania z kimkolwiek innym i doprowadzą do kłótni a co za tym idzie do destrukcji prac w gminie. Czy się myliłem? Niech odpowie sam Ignac, który na forum kobiernickim napisał
"Z taką władzą się nie siada przy jednym stole, nie prowadzi poważnych dyskusji, nie zawiera kompromisów."
To co on u diabła w tej radzie robi? Destrukcję! Wyobraźmy sobie, że Ignac wygrywa poprzednie wybory, takie stanowisko prezentuje wobec powiatu czy województwa. Gdzie jesteśmy w takiej sytuacji?
Zenon dał ostatnio ciekawe porównanie dotyczące ludzi budujących domy. Odpowiedziałem jak to wygląda w naszej gminie. Lepszym porównaniem byłaby rodzina. W rodzinie dobrze się dzieje gdy małżonkowie się dogadują. Tragedią jest walka. Pewnie, że w każdej rodzinie są kłótnie i spory. Dobrze jest gdy prowadzą one do kompromisu i w konsekwencji do wspólnego działania. Tragedia zaczyna się gdy w rodzinie zaczyna się walka. Walka w rodzinie prowadzi do takich akcji, jakie widzimy w wykonaniu SNG czyli pozwów sądowych, opowiadaniu głupot o współmałżonku czy donosów. To zawsze w konsekwencji prowadzi do tragedii. W rodzinie można się rozwieść, w gminie nie. Walczący współmałżonkowie będą się na siebie boczyć, wprowadzą ciche dni, czy będą obchodzili się z obrzydzeniem. Czy taka rodzina ma szansę na szczęście?
Rzadko wypowiadam się na temat innych radnych. Nawet jeżeli któryś z nich jedyne co robi to podnosi łapkę, to wielkiego pożytku z niego nie ma, ale przynajmniej nie szkodzi!!!
Rodzic napisał "Przecież w TPP byli lub są radni. Wśród strażaków i sportowców są radni. Dlaczego w SNG nie mogą być?" Tu jest klucz. Zróbmy ranking ile pozwów sądowych czy donosów napisali członkowie TPP, strażacy, sportowcy czy inni a ile SNG?