Przesłuchałam nagrania dość dokładnie. Wnioski wyciągnęłam dość dziwne. To całe gadanie o stawkach większych, mniejszych, o odbiorze śmieci nie ma najmniejszego sensu, gdyż urzędniczki nie ustaliły podstaw do naliczenia stawki. Nie wiedzą ile dziś się śmieci produkuje tak, jakby nigdy wcześniej w gminie śmieci nie były wywożone. Przecież jest Atra. No to przecież właściciel chyba jakieś zestawienia robi i bilansuje i w sprawozdania ubiera. Prawda. Podmiotów gospodarczych mamy prawie 900. To właściciele nigdy śmieci nie wywozili, że dziś nie można oszacować, a nie domniemywać ile śmieci wytworzą za rok. Znów nie ma zestawień? Nie można oszacować ile kilometrów zrobi na terenie gminy samochód, który odbierze śmieci? To już nie ma map, zarządy dróg przestały istnieć i nie mają zestawień długości dróg w gminie?
Czy urzędniczki nie wiedzą ile osób w gminie mieszka? Nie mówię o zameldowanych, tylko o mieszkańcach. To jakieś chore jest.
Jeśli nie ma takich danych, to na jakiej podstawie najpierw ustalono 9/15, a teraz 8/16? 100 tysięcy na roczną obsługę? To mało w gminie urzędników? Na zakupy chodzą wszyscy. Ile to godzin spędzonych w kolejkach i ile etatów wyłudzonych z kieszeni mieszkańców.
I czy tak trudno zrozumieć, że odbierając śmieci z posesji zamieszkałej przez większą liczbę osób szybciej zapełni się samochody, które zebrany materiał zawiozą do Bielska. Dla mnie to jasne, że tam, gdzie więcej ludzi, tam koszty odbioru wytworzonych śmieci mniejszy. Co tu tłumaczyć.
Miernoty nami rządzą, a ludzie jak te barany wierzą w każdą bzdurę.