kamila napisał/a:Przewodniczący RG zachował się być może niekorzystnie dla niektórych ale zgodnie z obowiązującym prawem.
Przez takie wypowiedzi wychodzi na jaw cała prawda o naszych najwyższych gminnych urzędnikach.
Widać wyraźnie jak bardzo ta grupa wyalienowała się od społeczeństwa i zaczęła żyć własnym życiem.
Przewodniczący, wójt - lawiruje pomiędzy przepisami jak mu jest wygodnie w danej chwili. Zapomniał biedaczyna, że jego podstawową rolą na urzędzie jest służyć obywatelom. Tymczasem przeciwko obywatelom gminy korzysta z usług prawników, którzy w dowolny sposób interpretują prawo. Najczęściej w taki, jaki wynika z celu jaki przyświeca składającemu zamówienie.
A Kamila? Kamilo. Mieszkaniec gminy może nie znać procedur prawnych.
Stowarzyszenie tak samo, bo to nic innego jak grupa mieszkańców, która zebrała się wokół wspólnych celów i zainteresowań, po to, by móc czynne uczestniczyć w życiu publicznym i wyrażać swoje poglądy.
Zapomniałaś, że to rolą urzędników jest w konkretnej sytuacji wskazać właściwą procedurę prawną. I nie ma tu znaczenia do którego organu mieszkaniec czy stowarzyszenie zwraca się. Nie ma tu znaczenia forma w jakiej to czyni - pisemna czy ustna. Każde pytanie i podanie musi mieć odpowiedź organu. Nigdy nie może pozostać bez dalszego biegu. Jeżeli tego nie rozumiesz, to czym prędzej porzuć prawo. To samo radzę urzędnikom, którzy tego nie rozumieją. Niech czym prędzej złożą urząd i zaprzestaną szkodzić swoją niekompetencją mieszkańcom. Gmina zamiast się rozwijać popada w ruinę.
Kamilo. Stowarzyszenie może zwracać się do kogo chce. To jego i tylko jego autonomiczna decyzja gdzie i do kogo zapuka w słusznej sprawie. A gdy się pomyli? Jak w ogóle można mówić tutaj o pomyłce. A może to świadome działanie, wszak chodzi wyłącznie o osiągnięcie celu, a ten może być zgoła inny niż się niewyrobionemu obserwatorowi wydaje. Ustawodawca zadbał w przepisach prawa administracyjnego o przepisy nakazujące błędnie skierowane podanie przekazać do właściwego organu. Chroni również obywatele w inny sposób, a to karząc po prostu urzędnikom z urzędu pilnować właściwości.
A wracając do śmieci.
System jest wygodny, ale przede wszystkim odstręcza od myślenia tj. refleksji na tym, że produkujemy coraz to więcej śmieci. Komu na takim stanie zależy? Tym, którzy na tych śmieciach, głównie ich segregacji i sprzedaży surowców będą zarabiać. System jest w końcu drogi. Drogi dla naszych obywateli, których poziom życia i zasobność kieszeni na tle innych krajów europejskich należą do najniższych.
Biorąc pod uwagę założenia do gospodarki śmieciowej podział na frakcje mokra-sucha, to nic innego jak zbieranie śmieci zmieszanych. Każdy z nas (Kamilo nie tylko prawnik) potrafi bezbłędnie rozróżnić śmieci zebrane selektywnie od zmieszanych. To co zbieramy niby selektywnie, to w istocie śmieci zmieszane.
Śmieci zebrane selektywnie gmina może zagospodarować dowolnie. Nie musi je przekazać do bielska. Sama może zarobić na tym i w ten sposób obniżyć ceny jakie muszą płacić mieszkańcy.
Śmieci to interes i o to właśnie tutaj chodzi. Jeżeli gminy nic z tym nie zrobią, to z cenami będziemy mieli tak jak z ceną wody w AQUA.
Aby racjonalnie dokonywać własnych wyborów potrzebuję informacji. Kluczem do społeczeństwa obywatelskiego jest dostęp do informacji publicznej oraz edukacja.
Jeśli patrzy dostateczna ilość oczu, wszystkie błędy są widoczne.