Wloscianin napisał/a:Nie chcę mi się gadać z ignorantem. Czosnek rozgniotłem jak pluskwę i naprawdę starczy. Znów pustka w główce czosnku się pojawiła? Daj chłopie spokój bo naprawdę nie chce mi się kopać z koniem.
Dobrze, że mamy takiego Pana Wloscianina, bo coraz więcej bajzlu wyłazi z kątów i ludzie mogą poczytać i dowiedzieć się co w gminnej oświacie piszczy. Jestem ignorantem, więc z pewnością będę się mylił. Niemniej upraszam szanownego czytelnika o zwróceniu uwagi na kilka nieścisłości i mitów, którymi Pan Wloscianin raczył forum zasilić.
Zadałem dziewięć pytań, na żadne nie uzyskałem odpowiedzi. Kto tu jest ignorantem?
Zespół szkół to nie szkoła – prawda. Zespół szkół to jednostka organizacyjna, która w sensie prawnym nie jest szkołą. Zespół nie narusza odrębności rad pedagogicznych, rad rodziców, samorządów uczniowskich, ale nad wszystkim czuwa jeden dyrektor i jeden sekretarz. Jak to możliwe, że dopiero po łaaaaadnych kilku latach od wprowadzenia zespołu szkół w Kobiernicach zdecydowano się wprowadzić pomoc administracyjną, zwłaszcza, że uczniów i oddziałów ubywa? A w Bujakowie pomocy nie ma.
Nie wierzyłem, a jednak. Dla Pana Wloscianina szkoła z tysiącem uczniów oraz szkoła z dziesięciorgiem uczniów obaczona jest taką sama ilością papierów do wypełnienia. Wynika z tego, że w szkołach, gdzie naukę pobiera tysiąc uczniów potrzeba 10 (dziesięć!!!) pomocy administracyjnych, bo pewnie w kobiernickim zespole naukę pobiera ze stu (100???) uczniów.
Pragnę jeszcze zwrócić uwagę, że w Czańcu szkoły znajdują się w znacznym oddaleniu. Z tego powodu zespołu szkół tam nie będzie. Ale już w Bujakowie i Kobiernicach zespoły mieszczą się w jednym budynku. Czy to oznacza, że wszyscy uczniowie podlegają tej samej administracji? No tak! To po co komu pomoc administracyjna bez doświadczenia i kompetencji, ale za to z nazwiskiem.
Jest jeszcze jedno pytanie – czy zespoły szkół są takim finansowym strzałem w dziesiątkę? Czyli, czy koszty ich utrzymania są korzyścią, czy stratą dla GP? Warto to sprawdzić.
Od Pana Wloscianina odpowiedzi już nie oczekuję. Zadałem dziesiątki pytań, które Pan Wloscianin raczył zignorować. Nie, nie zignorować. Pan Wloscianin, wiejski mędrek nie ma w zwyczaju dyskutować. Pan Wloscianin musi mieć rację. Pan wybaczy, nie czuję się rozgnieciony.
Ze strony Pana Wloscianina czekam jeszcze na ideologię związaną z bazą w NZGwG. Tą, która jest, a jakoby jej nie było.