Wiele osób przestrzega mnie przed rozmową z Panem, Panie Piotrze. Pewnie będę tego żałował, ale spróbuję, tak jak maniak z maniakiem.
Skarga – w znaczeniu ogólnym, wypowiedź, w której ktoś uskarża się na coś. W języku prawnym mianem skargi nazywa się odformalizowany środek kontroli w postępowaniu administracyjnym który przysługuje każdemu podmiotowi. Przedmiotem skargi może być w szczególności zaniedbanie lub nienależyte wykonywanie zadań przez właściwe organy albo przez ich pracowników, naruszenie praworządności lub interesów skarżących, a także przewlekłe lub biurokratyczne załatwianie spraw. Skargę może złożyć każdy nie tylko we własnym interesie, ale także na rzecz osób trzecich. Złożenie skargi jest wolne od opłat. Skarga jest rzadko używana, chociaż w pewnych sytuacjach może okazać się pożyteczna. W ten sposób możemy wpłynąć na pracę urzędu. Skargę można złożyć pisemnie lub ustnie do protokołu. Nie ma żadnego ograniczenia czasowego składania skarg. Skargę kierujemy do właściwego organu, któremu podlega ten, na który skarżymy się, lub sprawującego nad nim bezpośredni nadzór, kontrolę. Tyle cytatów z przepisów prawa. Wolę taką formę uskarżania się na coś lub na kogoś, niż bezskuteczne utyskiwanie w odosobnieniu.
Włościanin napisał/a: Wpisywanie tematów lekcji i sprawdzenie obecności jest obowiązkiem nauczyciela. Wiem, czasami ktoś zapomni to zrobić, ale dalej jest wychowawca, który powinien sprawdzić czy dziennik jego klasy jest OK.
…a dalej jest dyrekcja, która powinna systematycznie monitorować wpisy w dziennikach, bo one są przecież podstawą do wypłacenia pensji. Drogo Panie Piotrze, jaką ma Pan Pewność, że brakujące wpisy obciążają mnie, skoro w roku szkolnym 2009/2010 w gimnazjum pracowało troje nauczycieli WF., a w roku 2010/2011 dwoje. Podział na WF dziewcząt i chłopców jest czytelny. Skąd Pan wie, że w dniu, w którym nie ma mojego podpisu nie byłem na zawodach sportowych lub na innych formach mojej szkolnej działalności.
Zacytuję po raz drugi „Braki wpisów przeprowadzonych zajęć edukacyjnych nie są efektem „perfidnej działalności dywersyjnej określonej grupy nauczycieli”. Wskazana grupa nauczycieli składa się z całej Rady Pedagogicznej, o czym świadczy przykładowa tabelka dot. braku wpisów w dziennikach lekcyjnych w klasie I a i III a.
Włościanin napisał/a: Pisze pan, że nauczyciele gdyby wiedzieli to nie pojechaliby do Tunezji. Pewnie tak, wtedy żaden z nich nie przypuszczał, że mają w szeregach osobnika, który będzie to w swoich mrocznych celach wykorzystywał.
Drogo Panie Piotrze. Proszę uważnie przeczytać zalecenia pokontrolne i mój post nr 269. Nie wierzę, że Pan, były nauczyciel nie zrozumiał intencji tego wpisu. Pewne osoby nie wyjechałyby na wycieczkę do Tunezji z powodów etycznych i prawnych, a nie dlatego, że obawiali się mojej skargi. Wszyscy byli przekonani, że wyjeżdżają w ramach urlopu bezpłatnego, a nie w ramach obowiązkowych zajęć dydaktycznych. Trochę czuję się jakbym tłumaczył kowalowi, że do podkucia konia potrzebuje ośmiu podków, bo koń ma dwie prawe nogi, dwie lewe, dwie przednie i dwie tylne. Przyznam, że odczuwam lekkie zmęczenie, ale brnę dalej.
W kwestii dodatku motywacyjnego i nagród dyrektora myli Pan przyczynę i skutek. W gimnazjum nie mamy dostępu do omawianych regulaminów. Regulamin dodatku motywacyjnego jest jednakowy dla wszystkich szkół, powstał w drodze uchwały wójta gminy i każdy nauczyciel ma prawo go znać. W przeciwnym razie nie wie jakie kryteria ma spełnić, by dodatek otrzymać.
Włościanin napisał/a: Dodatek motywacyjny dla pana? To byłby już szczyt!!!
Co Pan wie o mojej szkolnej i pozaszkolnej działalności nie związanej ze sportem? Nic. Bo gdyby Pan wiedział to jednak musiałby się Pan cofnąć do czasów sprzed skargi. Wtedy miałby Pan okazję przekonać się, czy moja szkolna działalność zasługuje na motywację, czy nie. Dziś ten dodatek jest demotywacyjny, rozdawany według uznania, nie zasług.
Włościanin napisał/a: Wstyd, panie Sławku, wstyd!
Wie Pan, Drogi Panie Piotrze, martwię się tym, że stał się Pan mentorem – osobą lubiącą prawić innym morały. Prócz fobii nie ma Pan żadnej wiedzy. Stał się Pan arbitrem narzucającym swój punkt widzenia. Ponoć pewne są tylko podatki i śmierć. Nie mam pewności a tylko pewne podejrzenie, co do motywów Pana ataków na mnie. I bez ironii powiem, że prawdopodobnie wywodzą się one ze szlachetności serca. Myślę, że dlatego tak bardzo eksploatuje Pan słowa „donosiciel”, „kapuś”, by nikomu w szkole, w której dyrektoruje Pana żona nie przyszło do głowy pójść w moje ślady. Zawsze mogę się mylić.