ternet napisał/a:Każdemu przysługuje prawo dostępu do informacji publicznej.
Niestety nie w naszej gminie. Tutaj nie przysługuje dostęp do informacji publicznej gdy z jakichkolwiek przyczyn jej udostępnienie może być niewygodne. Przekonał się o tym pan Dusza omal nie wyrzucony z sali obrad. Nawet radny Pan Kocemba swoich słusznych praw musi dochodzić w Regionalnej Izbie Obrachunkowej.
ternet napisał/a:Należy dodatkowo zwrócić uwagę na szczególną rolę RG, która może w drodze uchwały zobligować WG do podjęcia czynności z zakresu administracji publicznej.
Ową szczególną rolę RG w naszej gminie mieliśmy możliwość niedawno poznać podczas zniecierpliwionej reakcji radnego, który z wyrzutami domagał się od wójta jak najszybszego wskazania radzie przewodniczącego.
ternet napisał/a:Kompetencja WG w zakresie odwołania ze stanowiska jest czynnością władczą
Analizując czysto hipotetyczną sytuację istnienia układu, należy mieć na uwadze, co potwierdza judykatura, że działanie piastuna organu w takich warunkach uzależnione są od woli układu a nie litery prawa i interesu publicznego.
ternet napisał/a:W moim przekonaniu takiego interesu nie ma.
Z tym się nie zgodzę. Taki interes istnieje i ani przez chwilę nie przestał istnieć.
Zauważ, że:
1) Sąd rozstrzygnął dwa przypadki, w których badał czy postępowanie dyrektora miało podstawy prawne. Wiemy jak orzekł.
2) Wszelkie władcze rozstrzygnięcia i opinie, a to ZUS, PIP, ZZ, wyroki nakazowe zostały zignorowane.
3) Inne przypadki w takim stanie są bez znaczenia.
Można więc postawić tezę, że i następne władcze rozstrzygnięcia, w tym np. WG spotka taki sam los.
Zresztą doszedłeś do tego samego:
ternet napisał/a:Dlatego słusznie należy przypuszczać, że i kolejne decyzje nie zostaną zaakceptowane, co stanowi poważny problem prawno – administracyjny dla organu prowadzącego.
Taki stan jest trwale patologiczny, wymagający zdecydowanego i radykalnego postępowania - właśnie w interesie publicznym.
galler napisał/a:Brawo. Doktryna o domniemanej niewinności mówi, że do chwili udowodnienia winy, oskarżony jest niewinny, chociażby jak jasna domyślnie była jego wina.
O jakiej doktrynie piszesz?
Żeby pełnić ważne społecznie funkcje kwestia udowodnionej winy przed sądem i wymierzenia kary nie zawsze jest najistotniejsza.
Po wystąpieniu określonych zdarzeń traci się możliwość skutecznego pełnienia określonej funkcji społecznej. Człowiek staje się moralnie niewiarygodny dla innych ludzi, traci ich mandat zaufania. Podobny przykład mamy z nagannym zachowaniem funkcjonariusza publicznego (prowadzenie pojazdu po spożyciu). Pewien duchowny w takim przypadku sam poddał się dobrowolnie karze i zgodził na leczenie. Zrobił to niezwłocznie ucinając wszelkie spekulacje. Jestem pewien, że pozostał w ten sposób w zgodzie ze swoim sumieniem i odsunął się w cień.
Jak pokazuje ten przypadek nie zawsze sąd jest potrzebny.