Do tego szykuje się remont na Sole w Kętach, co wydatnie przyczyni się do wzmożenia ruch na czanieckiej drodze.
Temat chodnika, jak i każdy inny, mogą "ruszać" wszyscy, w tym także i Ty. Nie musisz się więc prosić.
Zamknięte Forum dyskusyjne czaniec.pl
Zamknięte Forum dyskusyjne regionalnego portalu informacyjnego Czaniec.pl - Czaniec Gmina Porąbka
Zamknięte Forum dyskusyjne czaniec.pl » Posty przez Zenon
Do tego szykuje się remont na Sole w Kętach, co wydatnie przyczyni się do wzmożenia ruch na czanieckiej drodze.
Temat chodnika, jak i każdy inny, mogą "ruszać" wszyscy, w tym także i Ty. Nie musisz się więc prosić.
zawistni?
Nie bądź uprzedzony. Tutaj się tylko dyskutuje.
Napisałem wcześniej, że to warunki zewnętrzne pozwalają na określone zachowanie. Nie należy więc wieszać kotów tylko na pracownikach biurowych. Są jeszcze inni i sądzę, że bardziej winni tego stanu. Chodzi mi o osoby, które organizują pracę urzędu gminy w taki sposób, że pracownicom może przyjść do głowy pomysł robienie zakupów w godzinach pracy.
Oj fazi, fazi.
A ja nie dziwię się, że słupek ze znakiem jest notorycznie rozjeżdżany. Przecież to miejsce parkingowe!
Są inne sposoby zamocowania znaków - jak się okazuje bardziej przyjazne użytkownikom dróg i parkingów. Czy tak trudno na to wpaść?!
Po co zbierać podpisy. A może bardziej radykalne działanie? Okazuje się, że w naszym kraju chodzenie po pasach przynosi lepsze efekty niż chodzenie po urzędach.
W centrum przed apteką są pasy dla pieszych. Wystarczy grupa 20 desperatów, których można skrzyknąć bardzo szybko. Do tego informacja o proteście dla lokalnych mediów.
Spacerowaniem po pasach można osiągnąć większy efekt medialny niż tysiącem podpisów pod listem radnego.
Ostatnio na mojej linii odnotowałem kilka dziwnych awarii. Zostały one usunięte po interwencji na 9393.
W rozmowie z panią z BOK-u dowiedziałem się, że przyczyną były:
- awaria w obrębie instalacji wewnętrznej,
-uszkodzenie kabla (działała w tym czasie neostrada!??)
- wymiana krosówki (co to takiego?)
Czy ktoś z was ma z TPSA ostatnio takie problemy?
Czy przy uszkodzonym kablu może działać neostrada?
Co to jest awaria w obrębie instalacji wewnętrznej? Czy chodzi o instalację w budynku abonenta?
Może ktoś mi to przybliży?
Może przyda ci się ten link: http://www.opuszczone.com/galerie/kozubnik/index.php
Czy nie lepiej byłoby szarpnąć się na wydatek i wziąść raz w roku audytora z prawdziwego zdarzenia? Nie wiem ile tacy biorą, ale myślę że jest to lepsze rozwiązanie.
Są na pewno plusy takiego rozwiązania.
A co niby audytor miałby badać. Czy w UG są opracowane i wdrożone w oparciu o (jakieś) standardy procedury, które mógłby zbadać? Nie sądzę.
Nie można powiedzieć człowiekowi, że robi coś źle, dlatego, że efekt końcowy jest zły. Trzeba spojrzeć na warunki, w których przyszło mu działa, na system. Inną sprawą jest to, że niektórzy ludzie mogą sobie te warunki sami kształtować.
Każdy człowiek ma wrodzone poczucie racjonalności. Musi je mieć, bo inaczej nie dałby sobie rady w życiu.
Racjonalność to stosunek wyniku do nakładu. Człowiek stara się wkładać jak najmniej energii, czasu pracy ? i oczekuje największego rezultatu.
To warunki zewnętrzne pozwalają na określone zachowanie. Nie należy więc wieszać kotów tylko na pracownikach biurowych. Są jeszcze inni i sądzę, że bardziej winni tego stanu.
Przykład:
Pierwszy obrazek.
Koniec czerwca, wyjazdy na wczasy, kolonie. Dla dzieci rezerwuje się kilka wagonów; siłą rzeczy uszczupla się liczbę miejsc dla innych pasażerów. Pociąg wjeżdża na peron. Co się dzieje? Tłum ludzi tłoczy się do wagonów, przepychając się i przekrzykując. Odbywają się istne walki.
Drugi obrazek
Samolot odlatuje za kilkanaście minut, pasażerowie siedzą w poczekalni ? kulturalnie, spokojnie, nikt się nie tłoczy, gdzieś obok mruczy delikatnie klimatyzacja...
Widać różnicę?
Czy na wyjazd pociągiem na wakacje dobrali się sami chamscy pasażerowie, a na odlot do Paryża sami dżentelmeni?
Nie po prostu inne są w obu przypadkach warunki podróży.
Taki sam mechanizm działa w naszej gminie. Kto więc jest winien naszego niezadowolenia?
Śmiem twierdzić, iż odchodzi się od tej metody walki ze śliską nawierzchnią. Drogi główne odśnieża podajże bielski oddział, który także nie stosuje szlaki.
Tak ale nie na bocznych, gminnych drogach. Nasza gmina funduje nam za nasze pieniądze taki brud. To mnie martwi.
Korzystając z zimowego zamieszania chciałbym wam znowu zwrócić uwagę na kwestie wykorzystywania szlaki do posypywania naszych dróg w zimie.
Już kiedyś poruszałem ten temat. Otóż jestem wrogo nastawiony do tego. To co jest tanie okazuje się niebezpieczne dla naszego zdrowia. Dochodzą do tego jeszcze względy estetyczne.
Od 13 kwietnia 2006 r. działa rozporzadzenie Ministra Środowiska w sprawie odzysku lub unieszkodliwiania odpadów poza instalacjami i urządzeniami (Dz. U. Nr 49, poz. 356), które dopuszcza wykorzystanie żużla do wypełniania np niecek, jak również do utwardzania powierzchni terenu. Dopuszczalne wykorzystanie tego odpadu obwarowane jest jednak ostrymi wymogami, które trzeba spełnić. Nie bez przyczyny wprowadzono tak ostre warunki.
Żużel jest m.in. źródłem metali ciężkich, które jak wiadomo przyczyniają się do wielu chorób i to tych paskudnych. Rozsypany na drodze zatruwa nasze środowisko. Na wiosnę wdychamy rozjeżdżony pył, który rozsiewa się wszędzie. Dlaczego mamy godzić się z tym, że z naszego otoczenia robi się wysypisko?
Piasek jest mniej efektywny i droższy ale jest czysty, a przede wszystkim bezpieczny. Warto o tym pomyśleć.
No właśnie a Wójt? Wydając zezwolenie powinien mieć informacje co do planowanej działalności. Jeżeli takowej nie miał, to powinien był jej zażądać. Jeżeli nie zażądał, to odpowiedzialność za stan drogi spływa również na niego.
Jeżeli Pan Łyczko zataił informacje to można wznowić postępowanie i wydać decyzję uwzględniającą okoliczności (zatajone) istniejące w dniu jej wydania. Jak się okazuje trzeba myśleć kiedy wydaje się zezwolenie. Jak mi się wydaje są obecnie okoliczności prawne do wznowienia postępowania w sprawie decyzji ostatecznej. Dlaczego nie jest wznowione? Tak niestety wygląda praca naszych urzędników w Porąbce. Pan Lyczko jest prawdopodobnie winny dewastacji drogi a Pan Wójt prawdopodobnie mu w tym pomaga wydając zezwolenie na lokalizacje.
Pod względem liczby urzędników na tysiąc mieszkańców - w rankingu Organizacji Współpracy Gospodarczej i Rozwoju (OECD) - Polska wraz Cyprem plasuje się na ostatnich miejscach. Na tysiąc obywateli przypada u nas niespełna 10 urzędników, podczas gdy w Czechach - 20, we Francji i Danii - 30, a w USA - 33.
Bruksela alarmuje, że samorządom grozi paraliż w wykorzystywaniu funduszy strukturalnych właśnie z powodu braku wykwalifikowanych pracowników. Zdaniem Komisji Europejskiej, aby móc zużytkować przyznane nam na lata 2007-2013 pieniądze, powinniśmy co najmniej podwoić liczbę urzędników obsługujących fundusze strukturalne (obecnie około 3 tys.).
A ja widzę to tak - w UG Porąbka BRAKUJE urzędników.
Załatwiając sprawy ma się do czynienia nie z urzędnikami, ale z jakimiś dziwnymi, przypadkowymi ludźmi, którzy wyglądają jak nie z tego świata (a przynajmniej epoki). Nie ma więc nawet kogo oceniać.
Czas płynie naprzód, świat się zmienia a wraz z nim ludzie. Jak widać braciszkowie więcej widzą i więcej słyszą.
A nasz ksiądz? Nie patrzy i nie słucha tylko krzyczy. A ludzie, zwłaszcza młodzi mają coraz więcej wolności więc wybierają.
Naturalna klej rzeczy.
Co tak cicho w temacie strzyżenia owieczek?
Dla osłody poczytajcie co piszą w Dzienniku Łódzkim.
Czas duszpasterskich wizyt - z ręki do ręki czy w kopercie?
Część księży z naszego regionu, którzy rozpoczęli kolędowanie, zachęca wiernych do jawnego przekazywania datków. Jedni liczą pieniądze w obecności parafian, inni apelują o wręczanie gotówki bez kopert, a niektórzy... ogłaszają publicznie, ile kto dał.
Proboszcz parafii w Ruścu koło Bełchatowa po zakończeniu kolędy wywiesza na parafialnej tablicy ogłoszeń listę nazwisk wiernych wraz z informacją o wysokości datków. Wielu parafian uważa, że duchowny nie powinien tego upubliczniać. Chcieliśmy zapytać ks. Jana Ledzińskiego, dlaczego wybrał takie rozwiązanie, odpowiedział nam jednak tylko, że to ingerowanie w wewnętrzne sprawy Kościoła i... odłożył słuchawkę.
Księża z parafii pw. Matki Boskiej Jasnogórskiej w Łodzi w ogłoszeniach duszpasterskich zaznaczają delikatnie, że ofiara nie musi być w kopercie. "To ofiara na budowę kościoła. W interesie każdej rodziny winno być, by ofiara była wpisana na jej konto" - czytamy na stronie internetowej parafii.
Ks. prałat Ryszard Olszewski, proboszcz parafii pw. św. Maksymiliana w Pabianicach lub jego wikariusze podczas kolędy przyjmują banknoty z ręki do ręki lub przy domownikach otwierają koperty, a wysokość otrzymanej kwoty notują na odwrocie indywidualnej karty z kartoteki parafialnej.
- Księgowość musi być starannie prowadzona - mówi ks. Olszewski. - Zdarza się, że parafianie później dzwonią i upewniają się, jaka suma została zapisana w kartotece.
Inaczej postępuje ks. Marek Izydorczyk, proboszcz parafii pw. św. Michała Archanioła w Łodzi. - Odczuwam opór przed otwieraniem koperty z pieniędzmi przy domownikach - podkreśla ks. Izydorczyk.
- Byłoby to nietaktem. Informujemy, że datki zostaną przeznaczone na budowę kościoła i zaznaczamy adres na kopercie, którą otwieramy dopiero na plebanii. Niektóre koperty są puste, ale zakładam, że może ktoś w roztargnieniu zapomniał włożyć ofiarę - dodaje ks. Izydorczyk.
W niektórych parafiach problem z kopertami jest zupełnie inny.
Księża z parafii pw. św. Rodziny w Łodzi obawiają się, że obawa przed koniecznością złożenia dobrowolnej przecież ofiary sprawi, iż duchowni zastaną zamknięte drzwi. Dlatego podkreślają w ogłoszeniach: "Bardzo prosimy, by niemożność złożenia ofiary pieniężnej nie stała się przyczyną rezygnacji ze spotkania z księdzem".
Problem zawartości kopert najprościej rozwiązują mieszkańcy niektórych wiosek koło Warty: miejscowi bernardyni są obdarowywani... ptactwem domowym lub płodami rolnymi.
Jak dzielone są pieniądze?
Parafianie wręczają księżom podczas kolędy z reguły od 20 do 30 zł. Decyzja o ich podziale zapada w diecezji lub archidiecezji. Ze statutów III synodu archidiecezji łódzkiej wynika, że kolędujący ksiądz ma prawo otrzymać 20 procent datków. Jeśli w parafii trwa budowa kościoła, podstawą dziennego uposażenia za kolędę jest równowartość trzech średnich tzw. stypendiów mszalnych (jedno to 20 - 30 zł). W diecezji łowickiej na potrzeby parafii trafia 60 proc. "kolędowego", 20 proc. przeznacza się na Wyższe Seminarium Duchowne w Łowiczu, a resztę na uposażenia księży. W archidiecezji częstochowskiej, która obejmuje południową część Łódzkiego, decyzja o przeznaczeniu datków z kolędy podejmowana jest na posiedzeniu komisji ekonomicznej na początku stycznia.
- W zeszłym roku ustalono, żeby dla kolędujących księży przeznaczyć 50 procent zebranej kwoty, 30 procent przekazać na potrzeby parafii, a pozostałe 20 procent na remont Niższego Seminarium Duchownego w Częstochowie - informuje ks. Andrzej Kuliberda z częstochowskiej kurii.
___________________________________________________________________________________________
PS.
Wszystko, co dostają księża od wiernych to darowizny: nawet opłaty za usługi duszpasterskie typu chrzest (?), ślub i pochówek. Działki na cmentarzach i zezwolenia na grobowiec to też są wydzielane za tzw. darowizny.
Darowizny takie miały miejsce szczególnie w zeznaniach za lata: 1999 - 2001. Są to bardzo wysokie kwoty dochodzące do 500 tys zł. Sprawozdania osób kościelnych okazały się niewypałem i sądy NSA i WSA z reguły uchylały decyzje organów podatkowych, doszukując się wyimaginowanych uchybień, uważając, że to organy podatkowe mają prowadzić postępowanie podatkowe, wyjaśniające, bowiem sprawozdania osób kościelnych nie są sprawdzalne lub mówiąc wprost - bojąc się podjąć decyzji. Tak naprawdę to księża nie podawali na kogo wydali pieniądze bowiem ich tajemnica obowiązuje w tym zakresie. Czy ktoś ich z tych pieniędzy rozliczy? Czy naprawdę były darowane odliczane kwoty, czy też podział pieniędzy polegał na podziale zaoszczędzonego podatku z tytułu odliczenia tej darowizny?
trzeba tam wypełniać czy jest się np: wierzącym,czy składamy kopertowe ofiary na kościół.
Generalnie ustawa o ochronie danych osobowych zabrania przetwarzania danych ujawniających przekonania religijne (art. 27 ustawy)
Zastanawiam się czy dane te są niezbędne do wykonania statutowych zadań naszego kościoła i czy zapewnione są pełne gwarancje ochrony przetwarzanych danych? Czy takiej bazy danych nie należy zgłosić do GIODO?
Sam sobie odpowiem. Beznadziejna sytuacja - odsyłam do artykułu
To proste. Jak z synem to trzeba kaskę podzielić na 2 części (mogą być równe). A jak zacznie chodzić z synem i z teściową to trzeba kaskę podzielić na 3 części.
Nie chodzi mi o stosowanie sankcji.
W śmieciach jest niewiele energii gdy spala się je w domowym piecu, a są za to praktycznie same straty włącznie z rozpadającymi się kominami i tej świadomości brakuje.
Nie chodzi mi też o ochronę środowiska. Środowisko poradzi sobie samo. Chodzi mi o konsekwencje zdrowotne.
Jestem przekonany, że spalanie śmiecie jest wynikiem braku świadomości i przyzwyczajeniem - tyle, że skład śmieci zmienił się bardzo. Teraz śmieci zawierają więcej niż dawniej substancji szkodliwych. Prawie wszystko choćby żywność jest przetworzona w różnego rodzaju gotowe produkty zazwyczaj opakowane w niewielkie porcje.
Co do węgla to raczej długo nie będzie alternatywy. Jednak cena węgla bardzo szybko rośnie i różnica do innych źródeł energii staje się coraz mniejsza. Podobnie jak cena oleju napędowego i benzyny - kto by przypuszczał jeszcze kilka lat temu że ceny zrównają się. W innych rejonach kraju cenę węgla podbija wysoki koszt transportu i relacja do innych źródeł energii jeszcze mniej korzystna.
Wracając do dyskusji.
Dlaczego martwe? Porównanie z dworcem nie jest dobre. Dworzec jest własnością jakiejś firmy przewozowej. Wymóg posiadanie biletów peronowych jest sprawą właściciela, który ustali takie opłaty. Również jego sprawą jest egzekwowanie posiadania takiego biletu. Po prostu to jego biznes i tyle.
Egzekwowanie prawa w przypadku nielegalnego spalania odpadów należy do odpowiednich organów państwowych, których działalność finansowana jest ze środków publicznych (tj. naszych podatków). To czy wykonują obowiązki ustawowe czy nie, w żaden sposób nie zależy od ich widzimisie. Dlatego porównanie jest nietrafne.
Świadomie umieściłem ten temat w "Pytaniach do Urzędu Gminy" ponieważ problem nie sprowadza się wyłącznie do spalania odpadów na powierzchni ziemi. Idzie zima i odpady trafią do pieców. I nie jest to problem właścicieli pieców bo wydobywający dymem oddychamy wszyscy.
Stężenie dioksyn i furanów w wydobywającym się z domowych kominów dymie może wynosić 100 nanogramów/m3, dla porównania norma dla spalarni śmieci wynosi 0,1 nanograma/m3 (nanogram to 0,000 000 001g). Dioksyny to jedna z najbardziej toksycznych substancji. Jest 10.000 razy bardziej toksyczne od cyjanku potasu. Dioksyny magazynowane są w glebie. Stąd dostają się do roślin, a dalej do naszych organizmów. Toksyczny wpływ na zdrowie może objawić się dopiero po kilkudziesięciu latach. Niestety, najczęściej w postaci chorób nowotworowych.
Wg badań Polska zajmuje 1 wśród krajów europejskich pod względem skażenia emisją szkodliwych dioksyn.
Mając świadomość realnego zagrożenia dla zdrowia proponuję podjąć poważną dyskusję i wspólnie zastanowić się nad problemem. Jeżeli temat spotka się z zainteresowaniem, to można by z dyskusji zrobić sprawozdanie i przesłać do UG z żądaniem podjęcia odpowiednich działań. Nie chodzi mi przy tym o stosowanie różnego rodzaju sankcji, a raczej o uświadomienie naszej społeczności oraz o uruchomienie możliwych do uzyskania środków finansowych.
Wyobrazmy sobie srodek zimy i od str Czanca jedzie TIR np od P, Lyczko. Wyjezdza z zakretu "w gorce koscielnej" i widzi przed soba kilka samochodow stojacych na czerwonym...
Masz rację nie pomyslałem o tym. Ale musi być jakieś inne wyjście. W końcu jesteśmy w środku Czańca i nasz interes a przede wszystkim bezpieczeństwo powinno być postawione na pierwszym miejscu.
Poza tym o ile wiem do przejscie dla pieszych nie powinno byc poza terenem zabudowanym blizej niz 25m a w terenie zabudowanym 10m od skrzyzowania.
Nic nie mogę znaleźć na ten temat ale patrząc na przejście dla pieszych w Bujakowie, które jest na samym skrzyżowaniu coś mi tu nie pasuje.
Ja jednak byłbym ZA rondem na krzyżówce.
Napisałem co prawda, że rondo nie jest potrzebne i że to marnowanie pieniędzy. Ale tak właściwie to też jestem za jego zbudowaniem. Chciałem tylko zwrócić uwagę na zwiększony ruch w Czańcu i zagrożenie jakie z tego powodu spada właśnie na nas - mieszkańców Czańca. Rondo przysłuży się wszystkim użytkownikom drogi nie tylko nam i paradoksalnie może przyczynić się do dalszego zwiększenia ruchu tranzytowego przez Czaniec. Dlatego rondo jest dla mnie inwestycją drugoplanową. Ważniejsze jest rozwiązanie kwestii bezpieczeństwa na skrzyżowaniu pod kościołem, bo ta sprawa dotyczy tylko NAS.
Myślę, że po pierwsze znak "obszar zabudowany" powinien być ustawiony za mostem na Młynówce (tak kiedyś chyba było). Zresztą trzeba się w ogóle zastanowić czy ten znak jest potrzebny, skoro za krzyżówką nie ma znaku "koniec obszaru zabudowanego". Brakuje więc tutaj konsekwencji.
dusia, czy to zły sen??
Myślę, że nie ma problemu ronda. Jest raczej problem zwiększonego ruchu przez Czaniec na trasie do Andrychowa spowodowany utrudnieniami w Kętach.
To jest prawdziwy problem, którymi powinni zająć się radni. Rondo nie jest potrzebne. Myślę, że to zmarnowanie pieniędzy. Trasa przez Czaniec, dla jadących z Bielska do Krakowa, stała się ostatnio bardzo popularna. Ja obserwuję to "zjawisko" od czasu, kiedy drogą w Kętach (ul. Krakowska) została zamknięta po zapaleniu się cysterny z paliwem. Urządzono wtedy objazd przez Czaniec i kierowcy poznali skrót, którym jeżdżą z powodzeniem do dzisiaj. Samochodów przybywa skokowo - budowa obwodnicy w Kętach oraz niedawno rozpoczęta zmiana nawierzchni. Jeżdżę czasem drogą z Bukowca i pod kościołem coraz trudniej włączyć się do ruchu. Może więc w tym miejscu powinno powstać rondo??
A tak poważnie, pod kościołem powinna być zebra z sygnalizacją świetlną, najlepiej taką jaka jest w Hałcnowie. Światełka skutecznie wymuszają zwolnienie do przepisowej prędkości (w Hałcnowie 40 km/h). Zasada jest prosta. Jedziesz szybciej - czerwone i musisz się zatrzymać, jedziesz przepisowo - przejeżdżasz bez postoju przez skrzyżowanie.
A przy okazji. Co sądzicie o miejscu ustawienia znaku "teren zabudowany" pod kościołem. Znak stoi za skrzyżowaniem z drogą na Bukowiec, czyli teoretycznie przez skrzyżowanie można jechać 90 km/h!? Moim zdaniem kompletny absurd i narażanie ludzi na niepotrzebne niebezpieczeństwo.
W UG w Porąbce jest wniosek o ustalenie warunków na budowę nadajnika Polkomtela.
A gdzie nadajnik będzie zlokalizowany? Czy pokryje zasięgiem cały Czaniec?
jeśli dym z palonej trawy nie zagrażaq bezpieczeństwu ruchu drogowego i ludziom to nie ma sprawy palic do woli:D
Nie tak do woli.
Zgodnie z ustawą z dnia 27 kwietnia 2001 r. o odpadach zabrania się spalania odpadów na powierzchni ziemi poza specjalnymi obiektami i urządzeniami technicznymi do termicznego przekształcania odpadów.
Ścięta trawa jest niewątpliwie odpadem w rozumieniu ustawy odpadach.
Ustawa o odpadach definiuje odpad jako każdą substancję lub przedmiot należący do jednej z kategorii, określonych w załączniku nr 1 do ustawy, których posiadacz pozbywa się, zamierza pozbyć się lub do ich pozbycia się jest obowiązany. W zał. nr 1 mamy - Q14 Substancje lub przedmioty, dla których posiadacz nie znajduje już dalszego zastosowania (np. odpady z rolnictwa, gospodarstw domowych, odpady biurowe, z placówek handlowych, sklepów itp.)
Co wy na to?
Czy skoszona trawa i wycięte krzaki wzdłuż cieków wodnych (Młynówka, Domaczka) powinny być spalone? Czy odpady te powinny trafić na składowisko odpadów? Co na to przepisy i zdrowy rozsądek?
Zamknięte Forum dyskusyjne czaniec.pl » Posty przez Zenon
Forum oparte o: PunBB